...nie jest łatwo. Zazwyczaj przywiązani do swoich "Top 5" (dwa t-shirt'y, para jeansów, bluza, spodnie dresowe) nie często sięgają po coś, co nie przypomina tego, co mają już w szafie. Co jakiś czas jednak ich nachodzi na zmianę! Zdarzało mi się już kilka razy usłyszeć od moich kolegów "chodź ze mną na zakupy, muszę coś zmienić! - ale co? - wszystko?!" ...Lubię to! :)
Zanim zaczniemy bawić się w stylistki warto poszukać inspiracji w necie -głównie dla siebie samej. Pokazywanie stylizacji zainteresowanemu może zaowocować stwierdzeniem "..to jest pedalskie!" i lipa! -Skojarzy mu się ciuch z gościem ze zdjęcia, który miał za bardzo wystylizowaną fryzurę i pozamiatane! Pomyślcie w czym byście widziały faceta, zważywszy na jego potrzeby. Inspirujmy się, ale nie kopiujmy! To, co normalne na ulicach np. Londynu, czy Paryża dla naszych ziomków może być sporym szokiem, ale nie zaszkodzi kierować się trendami. Nie zrażajcie się stwierdzeniem "różowego nigdy nie założę!" Jeśli dobrze pokierujecie całą akcją, może zmienić zdanie. W końcu chciał coś zmienić i nie wiedział jak, dlatego Wy nie możecie dać się ograniczać. Ostatecznie różowy możecie nazwać fioletowym, lub pomarańczowym- faceci to w końcu daltoniści ;)
Warto też poznać kilka zasad stylizacji, wiedzieć np. co z figurą robią pionowe pasy, przeszycia a co poziome cięcia, krótsze nogawki itp.? Określmy też proporcje męskiego ciała i ogólną sylwetkę. Wysokiego, bardzo szczupłego chłopaka nie ubierajmy w czarne rurki i za krótki przylegający ciemny t-shirt z długimi rękawami, a misia z brzusiem w poziome biało-granatowe pasy, chyba, że jeden ma być pająkiem, a drugi bosmanem z Akademii Pana Kleksa.
Kolory. Ogólna zasada - jasne poszerza, ciemne wyszczupla - nic nowego, rownież w modzie męskiej. Warto pamiętać o akcentach. Dość monotonną stylizację mogą fajnie ożywić akcenty kolorystyczne np. buty, czy choćby nadruk na koszulce.
No i jednak nic na siłę, facet ma się czuć dobrze, wygodnie, ma się sobie podobać! Inaczej zakupy zalegną w szafie, albo wrócą do sklepu, jeśli zostały zrobione tylko dla Waszej przyjemności. Satysfakcja żadna.
Wybierzcie taki sklep w którym znajdziecie możliwie najwiecej fajnych ciuchów. Łażenie od sklepu do sklepu, zmienianie ciuchów i przebieralni powali na łopatki największego twardziela. To znoszą tylko kobiety. Czas. - Najlepiej wtedy, kiedy w sklepie jest mały ruch- inaczej możliwa jest niepotrzebna irytacja z powodu kolejki do przymierzalni i ogólnego zamieszania.
Wszystko już wiemy? A więc, do dzieła!
Początki mimo wszystko zwykle są trudne, oni niby chcą zmian, a jak im się pokaże coś innego, to się zaczyna: "taki kolor? taki rękaw? taki materiał?"
My kobiety wiemy, że nie każdy ciuch dobrze wygląda na wieszaku, problem w tym jakich użyć argumentów, żeby facet zechciał go w ogóle przymierzyć? Trik jest bardzo prosty: na sześć ciuchów, które możecie wziąć do przymierzalni wybieracie trzy podobne do tych, które już ma, to jest tzw. bezpieczny wybór. Od niechcenia do kompletu dorzucacie jeszcze te, w które same chcecie go ubrać. Zaczynamy od tych bezpiecznych. W przymierzalni - tylko komplementy - "To i to jest super! Ale takie już masz... - szkoda kasy!" (ekonomia to bardzo dobry argument) "..a jeszcze to zobacz.." - I zostawiacie go na chwilę z zupełnie nowym ciuchem, a w tym czasie sprytnie zamieniacie bezpieczne ciuchy na kolejne z tych, których sam by nie wybrał, oczywiście tak, żeby wszystko do siebie pasowało. Jeśli widzicie korzystną zmianę, a on jeszcze nie jest przekonany, czas na kolejną porcję argumentów/komplementów: "wyglądasz w tym bardziej męsko!", "O kurde, jaki masz zgrabny tyłek!", "Przypakowałeś ostatnio?!" -Działa! ;) Facetom zwykle ciężko sobie wyobrazić jak przymierzane spodnie będą wyglądały z marynarką, która wisi u nich w szafie, dlatego opłaca się ubrać go od stop do głów, żeby zobaczył całość, łącznie z butami. Najprawdopodobniej zakupi cały komplet.
Ja dziś spędziłam z kumplem 1,5h na męskim dziale Zary. Po wstępnych oględzinach ciuchów i moich propozycjach usłyszałam "jeansowa koszula!? -Obciach!", "Złote spodnie???" "Granatowy sweter jest dla dziadków!"
...przy kasie pani spakowała i "złote" spodnie i jeansową koszulę i kilka innych rzeczy. Granatowy sweter pewnie poczeka do jesieni, ale nagle przestał być dziadkowy.. A to jedna ze stylizacji Lecha, którego zastałam w burej koszulce i jeansach. Na wiosnę zapragnął trochę koloru i "innych ciuchów"! Leszek czuje się młodo choć naście lat skończył już jakiś czas temu... ;) Właśnie dlatego zamiast młodzieżowej wariacji na temat tęczy postawiłam na kontrastowe zestawienie dwóch kolorów. Po męsku, modnie i na luzie.
Powodzenia kobiety! ;)